Aktualności

Olha Zubchyk: Wszystko zaczęło się kopania piłki w ścianę

Portal laczynaspilka.pl w cyklu dotyczącym reprezentantek Polski, „Jak one zaczynały”, tym razem przytoczył historię obrończyni TME Grot SMS Łódź Olhi Zubchyk. Warto się zapoznać z tym co na temat naszej zawodniczki napisały Paula Duda, Aneta Galek

Mój pierwszy raz na boisku

Graliśmy często w tzw. „ścianę”, na jeden kontakt. Im mocniej się uderzyło w ścianę, tym trudniej miała następna osoba. Robiliśmy sobie często „pod górkę”. Mam brata bliźniaka, który od małego trenował piłkę, ale nie lubił, jak za nim chodziłam. Ciekawość jednak zwyciężyła i poszłam z nim, żeby popatrzeć, a ich trener dołączył mnie do zespołu. Drużyna nazywała się FK Kowel. Wkrótce mój brat zrezygnował z gry w piłkę ze względów zdrowotnych, zespół też zaczął się kruszyć, a mnie przerzucono do starszego rocznika. Na turniejach nasz trener za każdym razem musiał pytać przeciwna drużynę, czy wyraża zgodę na to, aby grała dziewczyna. Nigdy jednak problemów nie było.

Moja najlepsza historia z podwórka

Jak grałam w szkolnej drużynie, to raz przyjechał do nas na turniej zespół z Polski z Katarzyną Kiedrzynek w składzie. Pamiętam ją z tego, że brała piłkę, przechodziła pół boiska i strzelała gole, będąc bramkarką. Na tym turnieju zainteresował się mną trener Yuriy Mazur i zaproponował, żebym przychodziła na treningi. Wtedy opuściłam chłopaków i zaczęłam trenować w kobiecym zespole. Wyróżniałam się, bo wcześniej cały czas grałam z chłopakami, a te dziewczyny dopiero zaczynały. Startowaliśmy od zajęć w malutkiej sali gimnastycznej. Na jednym z pierwszych treningów uderzyłam tak mocno w ścianę piłką, że ta się odbiła i trafiła mnie w rękę. Złamałam kciuka.

Moment, w którym zdecydowałam, że będę grać w piłkę na poważnie

Zdobyłam mistrzostwo Ukrainy z Dusch Lublinec, byłam nawet powoływana do młodzieżowych reprezentacji Ukrainy. Niestety później ta drużyna zaczęła się rozpadać. Dziewczyny zaczęły wybierać inne życiowe drogi niż piłka. Wtedy wróciłam do treningów z chłopakami. Raz przyjechała do nas na mecz towarzyski amatorska drużyna z Chełma. Jeden z zawodników rywali się zdziwił, że u nas gra dziewczyna i obiecał, że mi pomoże i znajdzie mi klub kobiecy. Później ten zespół zaprosił nas na sparing do nich. Zabrali nas też na wycieczkę na stadion Górnika Łęczna, który zrobił na mnie duże wrażenie. W końcu ten człowiek faktycznie załatwił mi testy. Wiedziałam tylko, że w Polsce, ale nie wiedziałam gdzie dokładnie. Jechaliśmy bardzo długo, zastanawiałam się, dokąd oni mnie wywożą. W końcu dotarliśmy na miejsce, a tam… ten stadion! Stadion Górnika Łęczna! Przyjął mnie trener Mirosław Staniec. Pamiętam swój pierwszy mecz w Górniku w Pucharze Polski przeciwko Pradze Warszawa. Grałam w środku pomocy i strzeliłam gola na 1:0 z dystansu. Początki jednak nie były łatwe – daleko od domu, nie znałam języka, z dala od bliskich. Miałam 15 czy 16 lat. Chciałam wracać do domu. Ale ostatecznie zostałam, przełamałam się, skupiłam się na treningach i jakoś poszło.

 

Fot. laczynaspilka.pl

Published by Marcinek